KRYSTYNA WŁODAREK

POTRZEBA ODWAGI, ABY WYCIĄGNĄĆ RĘKĘ DO LUDZI, KTÓRYCH ŚWIAT WOLAŁBY SPISAĆ NA STRATY

Rozmawiał: Jakub Jakubowski

facebook instagram pinterest linkedin

W zgłoszeniu dotyczącym Twojej kandydatury jest fragment o prowadzonej przez Ciebie Fundacji Regiment, który brzmi tak: Kobiety poszukują siebie i swojego miejsca, ale nie wiedzą jak. Fundacja jest miejscem, gdzie kobiety znajdują odpowiedzi na nurtujące je problemy. Zapytam zatem, jakie problemy mają kobiety trafiające do fundacji?

Zakładając Fundację nie spodziewałam się, że tak wiele kobiet szuka pomocy i nie wie, co ze sobą zrobić. Pandemia dodatkowo zintensyfikowała ten problem, co uwidoczniło również braki z dostępem do specjalistów typu psycholog, czy centra wsparcia. Trafiają do nas kobiety z najróżniejszymi problemami, te najczęstsze to niskie poczucie własnej wartości, niesatysfakcjonująca praca, nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, doświadczenie bądź dopuszczenie się zdrady czy zagubienie w relacjach międzyludzkich.

W jakim stanie kobiety trafiają do Fundacji?

Przeważnie są wyczerpane sytuacją, gotowe i zmotywowane do wprowadzenia zmian. Czasami niepewne, a czasami zdesperowane. Zdarza się, że wysyłając zgłoszenie jest im wszystko jedno co będzie dalej, stawiają wszystko na jedną kartę, wychodząc z założenia, że nie mają nic do stracenia. Czasami mamy do czynienia z głębokim kryzysem i należy rozeznać czy dana kobieta kwalifikuje się do objęcia wsparciem przez Fundację, gdyż np. stany depresji wymagają leczenia farmakologicznego i wsparcia psychiatry, a to już zupełnie inny temat.

Jak reagują podopieczne Fundacji na problemy dnia codziennego, zazwyczaj te poważne, prowadzące do psychicznej niemocy?

Jeżeli mamy do czynienia z kobietą świadomą problemu i szukającą rozwiązań, sytuacja jest prostsza. Szuka wsparcia specjalisty, próbuje poznać sposoby rozwiązania trudnej sytuacji np. udzielając się na tematycznych grupach czy czytając dostępne w sieci poradniki. Gorzej, kiedy nie potrafią zdefiniować problemu czy wypierają go ze świadomości, wówczas rysuje się pewien schemat, który możemy zaobserwować wśród naszych podopiecznych.

Dążenie do autodestrukcji?

Tak można to określić. Zdarza się, że sposobem na odreagowanie jest sięganie po alkohol czy inne substancje, jednak - wbrew pozorom - częściej obserwujemy takie zachowania jak: uciekanie w pracę, nadmierne objadanie się, wyładowywanie frustracji na partnerze czy izolowanie się od otoczenia. Niestety, ulga jest tylko chwilowa, a konsekwencje poważne. Problem pozostaje, nasila się bezradność a dodatkowo potęguje frustracja w wyniku różnych skutków ubocznych takiego trybu życia, np. przybrania na wadze, co jest skutkiem „zajadania problemów”.

Strefa Kobiet w Fundacji Regiment, którą się opiekujesz powstała z myślą o kobietach, o ich niespełnionych marzeniach i trudnościach, z którymi spotykają się w swoim codziennym życiu, a mimo to chcą czegoś więcej. Do tego więcej potrzebna jest jednak motywacja do walki o siebie. Jak ją znaleźć, gdy jesteśmy przytłoczeni codziennością, problemami, które wydają się nie do pokonania?

Najważniejsze to zrobić pierwszy krok i dać sobie szansę. Kiedy zaczniemy działać i wyznaczymy drogę do celu, to motywacja pojawi się sama. Podstawą jest jednak to, aby cel wypływał z naszego wnętrza, był nasz, a nie narzucony z zewnątrz, czy aby kogoś zadowolić. Strefa Kobiet Fundacji działa w dwóch obszarach - wsparcie w rozwoju osobistym oraz kryzysie psychospołecznym. Sprawia to, że możemy pomóc kobietom z bardzo szerokim spektrum problemów. Ale przede wszystkim, trzeba chcieć dać sobie pomóc, złapać wyciągniętą rękę.

facebook instagram pinterest linkedin

Na stronie Fundacji piszesz, iż każdy z nas mając własną wolę, może wybierać spośród różnych dróg życia, ma także do spełnienia misję. Twoja misja to?

Przede wszystkim wspieram, motywuję i inspiruję kobiety do walki o siebie i swoje marzenia. Pokazuję, że niemożliwe nie istnieje, a ograniczenia są tylko w naszych głowach. Chcę też integrować kobiety, stworzyć niepowtarzalną przestrzeń, bo wierzę, że w nas kobietach jest niezwykły potencjał i ogromne siły, a razem możemy zdziałać cuda.

W jaki sposób Ty jako osoba niewidoma widzisz świat i patrzysz na świat?

Już kiedyś usłyszałam takie pytanie, odpowiedziałam wówczas, że to tak, jakbyś patrzył na świat palcem (śmiech). Panią redaktor bardzo rozbawiła moja odpowiedź, ale tak właśnie jest. Dziś mogę powiedzieć, że to właśnie dotyk i słuch stały się moim oknem na świat. Są sytuacje, w których brak wzroku przeszkadza, ale staram się na nich nie skupiać, tylko szukać rozwiązań. Na początku wszystko wydawało się niemożliwe, nawet takie zwykłe, codzienne czynności, jak zrobienie herbaty czy posmarowanie chleba. Dzisiaj jest tych sytuacji coraz mniej: gotuję, prasuję, sprzątam, myję okna i robię wiele innych rzeczy. Jest to dla mnie dość nowy, jeszcze nieodkryty do końca świat, którego ciągle się uczę. Nikt mnie do tego nie przygotował i do wielu rzeczy dochodzę metodą prób i błędów.

Co sprawia Ci największą trudność?

Największą na ten moment trudność sprawia mi poruszanie się samodzielnie poza domem, nie czuję się wtedy pewnie ani komfortowo, dlatego wychodząc z domu, mam osobę, która mnie prowadzi. Nie zamykam się jednak w domu, staram się prowadzić normalne życie. Staram się być na bieżąco z nowinkami technologicznymi, które ułatwią mi codzienne funkcjonowanie. Obecnie sytuacja epidemiologiczna spowodowała wiele ograniczeń, jednak przed pandemią wychodziliśmy z mężem do restauracji czy kawiarni, chodziliśmy do kina czy spotykaliśmy się ze znajomymi. Reasumując, w pewnych sytuacjach brak wzroku utrudnia życie, ale nie wyklucza to z normalnego funkcjonowania w społeczeństwie.

Opowiedz proszę, jak doszło do tego, że straciłaś wzrok?

Od dziecka choruję na cukrzycę i strata wzroku była spowodowana powikłaniami cukrzycowymi. Problemy zaczęły się w 2017 roku, kiedy pojawiły się pierwsze wylewy wewnątrzgałkowe. Był to dla mnie trudny czas, gdyż za niecały miesiąc miałam brać ślub. Pierwsza operacja planowana była dwa dni po ślubie. Miałam w sobie natłok skrajnych emocji, z jednej strony ogromne szczęście, bo wychodziłam za mężczyznę mojego życia z drugiej strach i niepewność, co przyniesie operacja. Stopniowo pojawiały się kolejne wylewy i tak przez dwa lata miałam łącznie siedem operacji. Ostatecznie całkowita utrata wzroku nastąpiła we wrześniu 2018 roku.

facebook instagram pinterest linkedin

Jakie emocje towarzyszyły Ci w momencie, gdy zdałaś sobie sprawę, że nie ma szans na odzyskanie wzroku?

Mam wrażenie, że dużo gorzej znosiłam okres dwóch lat przed tym, jak straciłam wzrok całkowicie. Chyba świadomość, że mogę być niewidoma i życie nadzieją od operacji do operacji, a następnie kolejne rozczarowania były trudniejsze, niż moment po tej ostatniej operacji, kiedy usłyszałam, że to koniec, że więcej operacji nie będzie. Trzeba było postanowić, co dalej. Wracając ze szpitala zaczęliśmy z mężem planować nasze życie na nowo. Paradoksalnie, nigdy wcześniej nie byliśmy tak szczęśliwi. Wielu ludziom może się to wydawać niezrozumiałe czy dziwne, jak można się uśmiechać, żartować czy planować przyszłość w chwili, gdy dzień wcześniej załamuje się cały świat. Ale my byliśmy naprawdę szczęśliwi. Od tego dnia przestaliśmy czekać na cokolwiek, czy żyć od operacji do operacji, mogliśmy wreszcie skupić się na sobie i przyszłości, dostosowując ją do nowej rzeczywistości.

Zadawałaś sobie pytanie dlaczego ja?

Nie mogłam, wiedziałam, że kiedy zacznę nad tym rozmyślać czy użalać się sama nad sobą, nie będzie to dla mnie dobre. Postanowiłam przyjąć życie takie jakim jest, wierząc gdzieś głęboko, że jest w tym wyższy cel, że to wszystko dzieje się po coś.

Jak znalazłaś siłę do walki z chorobą?

Piotr był przy mnie w najgorszych momentach. To właśnie jego miłość i wsparcie dawało i daje mi siły do walki. Myślę, że duży wpływ miało też moje podejście. Nie chciałam, żeby chorowanie stało się moim sposobem na przetrwanie. Można się poddać, pogrążyć w braku nadziei i pasywność usprawiedliwiać nieszczęściem, ale ja sobie tego nie wyobrażam. Miałabym wrażenie, że życie przepływa obok mnie, że nic ode mnie nie zależy.

Musiałaś jakoś mentalnie nad sobą pracować, żeby tak postrzegać swoją niepełnosprawność, czy to był jakiś taki naturalny proces, może wpływ otoczenia?

Raczej naturalny proces, nigdy nie czułam się gorsza z powodu niepełnosprawności. Otoczenie na pewno odegrało tu dużą rolę ponieważ wszyscy traktowali mnie normalnie. Musiałam poprzestawiać sobie w głowie, że nadal mogę osiągnąć wszystko o czym marzę, tylko teraz troszeczkę inaczej. Wiem, że miałam dużo szczęścia, bo nie zawsze otoczenie jest dla nas wspierające, ja jednak spotykam się z mnóstwem życzliwych ludzi, którzy zamiast skupiać się na moich ograniczeniach, dostrzegają moje zasoby nie patrząc pryzmatem niepełnosprawności. Takie podejście jest niesamowicie ważne, za co dziękuję wszystkim, których znam.

Opowiedz trochę o sobie. Jak wygląda Twój dom, rodzina, życie zawodowe?

Dzisiaj przez te doświadczenia jestem inną osobą, kochającą życie i spełniającą marzenia. Jak już wspominałam wcześniej, mam kochającego męża, z którym razem prowadzimy Fundację oraz cudowną suczkę rasy Golden Retriever. Jesteśmy zgranym małżeństwem, trochę szalonym i nie bojącym się nowych wyzwań. Kiedyś zaangażowałam nawet Piotra, aby wyszedł ze mną na wybieg podczas pokazu mody i jak na osobę nie mającą nic wspólnego z modelingiem, nieźle dał sobie radę. Zawodowo również nie jestem bierna. We wrześniu straciłam wzrok, a już w grudniu tego samego roku rozpoczęłam pracę zawodową. Pracuję w Zakładzie Aktywności Zawodowej w Wałczu, jest to zakład, gdzie osoby z różnymi niepełnosprawnościami mogą realizować się zawodowo na odpowiednio dostosowanych stanowiskach pracy. W niedalekiej przyszłości klaruje się też ciekawa perspektywa dodatkowej pracy związanej z robotyką, ale jeszcze za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Zanim założyłam Fundację byłam członkiem rady programowej innej Fundacji, której głównym celem jest wspieranie, resocjalizowanie oraz pomoc i wsparcie osób wychodzących z więzienia. Potrzeba wielkiej odwagi, aby wyciągnąć rękę do ludzi, których świat wolałby spisać na straty a odwagi nigdy mi nie brakowało.

Czym żyjesz poza pracą i rodziną?

Mam sporo pasji. Wraz z mężem jeździmy na Zloty Pojazdów Militarnych, spanie pod namiotem i błoto nie jest mi obce. Angażuję się w akcje społeczne, miałam przyjemność wziąć udział w Projekcie „Misja Kobieta”, wystąpiłam też jako jedna z panelistek na Kongresie Kobiet. Kocham sesje zdjęciowe i jeszcze do niedawna miałam podpisany kontrakt z agencją modelek. Staram się inwestować we własny rozwój, biorę udział w szkoleniach, uczestniczę w różnych kursach. Bywa, że prowadzę prelekcję w szkołach na temat niepełnosprawności czy profilaktyki cukrzycy. Relaksuję się przy dobrej książce – przyzwyczaiłam się do audiobooków - oraz ulubionej muzyce. Najwięcej czasu poświęcam na rozwój Fundacji.

facebook instagram pinterest linkedin

Czy w pełni akceptujesz siebie? Jaką rolę w takim postrzeganiu siebie odgrywa Twój mąż? Chodzi mi zarówno o sferę fizyczną, jak i duchową?

Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że tak i jest to ogromną zasługą mojego męża. Motywuje mnie do dalszego rozwoju, wspiera w spełnianiu marzeń. Piotr towarzyszy mi we wszystkich ważnych dla mnie momentach. To dla niego chcę być zarówno piękna, jak i być coraz lepszym człowiekiem. Chcę, aby każdego dnia zakochiwał się we mnie na nowo. W życiu nade wszystko stawiam miłość, cenię sobie prawdziwe przyjaźnie, partnerstwo i autentyczność, a także bycie dobrym człowiekiem.

Zapewne właśnie dlatego firma Patrizia Aryton zaprosiła Cię do projektu „Jesteś idealna, kiedy jesteś sobą”.

Szczerze mówiąc początkowo myślałam, że to żart. Kiedy dotarło do mnie, że to prawda poczułam ogromną radość i ekscytację. Zapoznając się z ideą marki, byłam zachwycona, gdyż jest niesamowicie zbieżna z misją mojej Fundacji. Zwątpienie przyszło, kiedy zaczęłam zapoznawać się z bohaterkami poprzedniej edycji, pomyślałam wówczas czy to na pewno dla mnie, te kobiety są niesamowite, wyjątkowe a tu nagle miałabym znaleźć się wśród nich. Nie mogłam jednak odmówić, jestem dumna z takiego wyróżnienia.

„Jesteś idealna, kiedy jesteś sobą” – to hasło przewodnie kampanii. Jak bardzo ono oddaje Ciebie?

Jestem na takim etapie życia, że zdecydowanie mogę się pod tym podpisać. Wyzbyłam się zakładania masek, aby zyskać aprobatę otoczenia. Żyję w prawdzie i przede wszystkim w zgodzie ze sobą. Nie robię nic na siłę, jeżeli nie czuję czegoś na 100 procent, to po prostu tego nie robię. Bycie sobą w dzisiejszych czasach to luksus, ale dostępny dla każdej z nas, jeśli tylko mamy odwagę po niego sięgnąć. Bycie sobą, życie w zgodzie ze swoimi wartościami, przekonaniami daje prawdziwe szczęście.

Czym jest dla ciebie kobiecość? Jak ją definiujesz?

Kobiecość to styl bycia, umiejętność jednoczenia ludzi, piękno płynące z wnętrza, subtelność a jednocześnie ogromna siła.

I na koniec zapytam o Twoje marzenia, plany…

Marzeń mam wiele i staram się je sukcesywnie realizować, ale takim największym, poza kupnem własnego domu, jest abyśmy razem z Piotrem, w zdrowiu i miłości dożyli późnej starości, a nasze przygody mogli opowiadać gromadce wnuków. Wiem, że dopóki mamy siebie, ze wszystkim innym damy sobie radę.

KRYSTYNA WŁODAREK

Działaczka społeczna i aktywistka. Gdy w 2018 roku straciła wzrok, postanowiła uczynić z tego atut i pokazać innym, że to nie koniec świata. Wychodzi z założenia, że każdy człowiek ma do spełnienia na tym świecie misję. Wraz z mężem prowadzi Fundację Regiment, w której odpowiada za Strefę Kobiet. Wspiera kobiety będące na życiowym zakręcie, motywuje i inspiruje kobiety do walki o siebie i swoje marzenia. Pracuje w Zakładzie Aktywności Zawodowej w Wałczu, w którym osoby z różnymi niepełnosprawnościami mogą realizować się zawodowo na odpowiednio dostosowanych stanowiskach pracy. Pomagała też byłym więźniom w powrocie do normalności po opuszczeniu murów zakładu karnego.

facebook instagram pinterest linkedin