
Karolina Kollat
Sztuka właściwych inwestycji
Rozmawiała: Dagmara Rybicka
Dlaczego nieruchomości?
Najważniejsze dla mnie są relacje z ludźmi, to ludzie mnie inspirują i fascynują, a nieruchomości są naturalną konsekwencją tej misji. Jako specjalizację wybrałam jeden z najtrudniejszych rynków w Polsce - rynek historycznej dzielnicy Starego Żoliborza, gdzie podobnie jak w najlepszych dzielnicach Paryża i Londynu jest znacznie więcej chętnych, wspaniałych indywidualności, które mają potrzebę zamieszkać w tym wyjątkowym miejscu, a liczba mieszkań i domów jest bardzo ograniczona, więc często proces dopasowania ich potrzeb do wymarzonego domu zajmuje mi nawet kilka miesięcy.
Na czym polega fenomen tych przedwojennych domów?
Domy te cechuje niezwykła architektura, to modernistyczne bryły albo dworkowe wille ze skrzynkowymi drewnianymi oknami, spadzistymi dachami krytymi czerwoną dachówką. Wysokie kondygnacje, architektoniczne detale - takich nieruchomości się już nie buduje. Budowane przez wspaniałych architektów dla oficerów, inteligencji, urzędników, później zamieszkałe przez ludzi świata nauki, kultury i sztuki. Kiedyś tymi uliczkami spacerował Andrzej Wajda czy Witold Lutosławski, a Niemen jako jedyny jeździł swoją pod prąd. Przedwojenne domy nie są tylko budynkami, ale częścią pewnej opowieści. Będąc mieszkańcem tego miejsca jest się częścią tej społeczności i historii. Tych domów nie kupią ludzie, którzy szukają modnych nowoczesnych apartamentów w szklanych wieżowcach, tylko osoby, które chcą czuć klimat miejsca, mieć dom, który opowiada jakąś historię. Takie nieruchomości nie przemijają z modą, one zawsze będą mieć wartość.
Zdarza się Pani poznać historię tych domów?
Bardzo często i to jest coś niezwykle fascynującego! Niektóre z tych budynków przetrwały wojnę, miały wielu właścicieli, były świadkami ogromnych zmian. Klienci, którzy je kupują, też często dociekają ich historii. To dla nich wartość dodana. Podchodzą do tego z szacunkiem, zachowują oryginalne elementy, dbają o detale, przywracają budynkom dawny blask. Zawsze bardzo mnie cieszy, że kiedyś stał tu opuszczony, zaniedbany piękny budynek, któremu mogłam znaleźć nowych Właścicieli, którzy go starannie odrestaurowali i budują w tych historycznych murach przyszłość ze swoją rodziną i nazywają ten budynek swoim Domem. Bardzo mnie to wzrusza i widząc te szczęśliwe rodziny, które zamieszkały w sprzedawanych przeze mnie domach codziennie jestem wdzięczna za moją pracę.
Czy jest pewien typ klienta zdecydowanego na przedwojenny dom na Żoliborzu? Można w ogóle przyjąć takie założenie?
Zdecydowanie tak, ale to też nie zawsze musi być przedwojenny dom, priorytetowa jest tutaj lokalizacja - zabytkowa część dzielnicy usytuowanej tuż obok centrum Warszawy. Moi Klienci to osoby, które dobrze wiedzą, czego w życiu chcą, bardzo cenią komfort życia swojej rodziny, doceniają historię, chcą mieć coś unikatowego. Wiedzą, że dom to nie tylko cztery ściany, ale przestrzeń, w której spędzają sporą część swojego życia i chcą, by te przestrzenie były piękne i funkcjonalne. Sama lokalizacja bardzo ich przyciąga - miejsce jest świetnie skomunikowane z centrum, na wyciągnięcie ręki są parki i restauracje, a dojazd do pracy zajmuje często kilkanaście minut. Po pracy zaś mogą zrelaksować się w ogrodzie otoczonym starodrzewem, poczuć spokój i relaks w samym sercu miasta, a klimat jest niemalże jak na wsi. Jakbym miała powiedzieć co ich łączy, to są to osoby bardzo odpowiedzialne, niezależne, odnoszące znaczące sukcesy. Wiedzą, że zakup takiego domu to inwestycja na pokolenia. I, co ciekawe, wielu z nich ma bardzo ścisłe umysły. Pracuję z finansistami, prawnikami, przedsiębiorcami, ludźmi, którzy potrafią dobrze liczyć i gospodarować pieniędzmi. Inwestują w wartość, liczy się też jakość i historia, a nie chwilowe trendy.

Karolina Kollat
A Pani? Czuje się Pani bardziej humanistką czy umysłem ścisłym?
Odkąd pracuję w branży nieruchomości premium nie spotkałam osób, które potrafiłyby liczyć lepiej niż moi klienci (znać się na wartości). Uważam, że łączę oba te światy, natomiast moją najmocniejsza stroną i najważniejszym obszarem zainteresowań jest zdecydowanie człowiek i relacje międzyludzkie.
Moda jest równie fascynująca? Jak podchodzi Pani do swojego stylu?
Moda nigdy nie była moim głównym zainteresowaniem, ale zawsze interesowała mnie jakość. Lubię rzeczy dobrze skrojone, wykonane z naturalnych materiałów. Wolę mieć mniej rzeczy, ale lepszej jakości, które posłużą mi na lata.
Czy w Pani zawodzie są jakieś zasady dotyczące stroju?
Zasady te były podobne jak w przypadku prawników czy finansistów. Używam czasu przeszłego, bo klasyczne podejście do ubioru przez lata było standardem, jednak w ostatnich latach ten trend się zmienił. Formalność przestaje być sztywnym obowiązkiem, klientów interesuje, czy jestem profesjonalna i szczera, więc ubieram się w zgodzie ze sobą, dbając o to, aby strój był odpowiedni do sytuacji. Na podpisanie aktu sprzedaży do notariusza raczej założę garnitur, a gdy mam przez pół dnia prezentacje w domu, który jest nieogrzewany i do kompletnego remontu, zamienię marynarkę na ciepły kaszmirowy sweter, szal i otulający wełniany płaszcz.
To tworzy szczególne podejście do mody? Jest w nim więcej klasyki czy uzewnętrznia się nutka szaleństwa?
Myślę, że jest w nim sporo klasyki w bardzo jakościowym wydaniu, przełamanej jakimś lekkim twistem, czymś nieoczywistym. Jest na pewno też spójność - zarówno w modzie, jak w moim domu i życiu można znaleźć umiłowanie natury i harmonii. Lubię stonowane, naturalne kolory - beże, rudości, śmietankę, szałwie, błękity. Raczej nie spotkałaby mnie Pani w czymś jaskrawym, jak mocny róż. Wybieram też naturalne tkaniny tj. wełnę, jedwab, len. Moja garderoba to głównie dobrze skrojone garnitury i wysokiej jakości płaszcze. Oryginalność to dla mnie monochromatyczna stylizacja w beżu, gdzie łączę kilka różnych faktur w całość. Jednak mam też słabość do łączenia klasyki z lekką nonszalancją. Czerpię inspiracje z mody męskiej – szerokie marynarki, proste formy, mocne buty, oversize’owe płaszcze. Do tego bardzo delikatna biżuteria, ponieważ cenię sobie subtelność i minimalizm. Lubię to, że moje ubrania są też oryginalne i wysokiej jakości, bo nie ubieram się w wielkiej sieciówce, tylko w naszej polskiej marce pochodzącej z Kaszub, szyjącej limitowane kolekcje.


Karolina Kollat
Potrafi Pani określić swój styl jednym zdaniem?
Określiłabym mój styl jako minimalistyczny i klasyczny, ale w nowoczesnym wydaniu.
Potrzebowała Pani czasu, aby odnaleźć swój styl?
Myślę, że to proces, który ewoluował. Na początku moje zakupy były bardziej przypadkowe, często podejmowałam decyzje pod wpływem chwili. Teraz wiem dokładnie, czego szukam, w czym czuję się dobrze i co jest spójne z moim stylem. Ogromną rolę odegrała tu edukacja i inspiracja, którą od lat mogę czerpać od marki Patrizia Aryton. To coś więcej niż moda, ponieważ nauczyłam się budowania świadomej garderoby, opartej na jakości i ponadczasowości. To jest bardzo spójne z moją filozofią inwestowania w wartość.
Co dla Pani oznacza hasło: „Jesteś idealna, kiedy jesteś sobą”?
Dla mnie sednem jest bycie autentycznym, myślę, że jak odkryjemy już to w sobie, to też tylko takie relacje w życiu są dla nas ważne, z ludźmi, którzy są sobą i nikogo nie udają. Tylko tak można odnaleźć swój własny głos i wyrażać swoją kreatywność. A czyż właśnie nie to, kim naprawdę ktoś jest, nie jest najwspanialsze, gdy już porzuci maski i to dążenie do perfekcji? Akceptacja siebie, swoich mocnych i słabych stron to klucz. Im bardziej jesteśmy sobą, tym większy mamy komfort w życiu, bo nie musimy się dopasowywać do cudzych oczekiwań. A to daje prawdziwe poczucie wolności.
Czy są jakieś ubrania, bez których nie wyobraża sobie Pani swojej szafy?
Zdecydowanie garnitury i jedwabne koszule. Garnitur to dla mnie kwintesencja elegancji, ale też wygody, można go stylizować na różne sposoby. A jedwabne bluzki? Klasyk, który pasuje do wszystkiego i zawsze wygląda dobrze. Mam kilka podobnych modeli, w różnych odcieniach - oczywiście wszystkie w mojej ulubionej kolorystyce. To trochę jak w modzie Francuzek, które jak pokochają jakąś bluzkę, to kupują kilka sztuk w kilku kolorach. To mój sposób na szybkie, ale zawsze eleganckie stylizacje. Po pracy lubię spodnie od garnituru zamienić na jeans o fajnym kroju.
Rano zdarza się dłuższe zastanowienie nad tym, co ubrać?
Nie, ponieważ mam spójną szafę, w której większość rzeczy do siebie pasuje. Daje mi to ogromną oszczędność czasu i komfort, gdyż wiem, że bez względu na to, co wybiorę, zawsze będę czuć się i wyglądać dobrze. Nie działam w chaosie, wszystko jest przemyślane i spójne.