Nie ukrywam, że gdy dowiedziałem się, iż bohaterką kampanii „Jesteś idealna, kiedy jesteś sobą” będzie specjalistka od prawa administracyjnego, pomyślałem sobie, że chyba nie ma wielu rzeczy nudniejszych od tej właśnie specjalizacji. Zareagowałem chyba dość stereotypowo?
Moja działka, choć niektórzy uważają ją za dość nudną, jest tą gałęzią prawa, z którą stykają się wszyscy. I dla mnie prawo administracyjne jest absolutnie fascynujące. Nigdy nie chciałam zajmować się prawem karnym czy rodzinnym. Za dużo tam jest emocji, a ja sama często się im poddaję, jestem bezpośrednia, „co w sercu, to na język”. Prawo administracyjne jest uporządkowane, chłodne, choć może nie takie do końca bez emocji, bo jak tu wyłączyć emocje, gdy klient przychodzi z decyzją o rozbiórce domu albo odmową świadczenia. Nie da się!
Prawo administracyjne kojarzy mi się z nieustanną walką jednostki a organami administracji publicznej. Znowu stereotyp czy tak jest w istocie?
Przede wszystkim, państwo ma nas chronić, pomagać nam, ale jednocześnie – postępować zgodnie z prawem. Często można spotkać się z poczuciem pokrzywdzenia jednostki przez władzę publiczną. Klienci przychodzą do mnie i mają pretensje, że decyzja administracyjna nie jest po ich myśli. A zadaniem organu nie jest sprawianie, by było nam dobrze (choć oczywiście idealnie byłoby, gdyby każdy był zadowolony), ale żeby decyzja była zgodna z prawem i oparta na przepisach prawa. Organ musi przy tym uwzględnić nie tylko słuszny interes obywatela, ale także interes publiczny. Czasem te interesy musi wyważyć, bo najzwyczajniej nie będzie w stanie ich pogodzić. Walka, o której wspomniałeś, zaczyna się wtedy, gdy decyzja organu administracji publicznej nie jest zgodna z prawem i gdy w toku postępowania naruszono przepisy.
Co może zdziałać szary obywatel w starciu z takim przeciwnikiem?
Od decyzji najczęściej można się odwołać, a następnie złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a nawet skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA). Jest wiele mechanizmów prawnych, które gwarantują nam, że zostanie wydana najlepsza w danej sytuacji decyzji administracyjna. Na tych dalszych etapach skorzystanie z pomocy prawnika może być potrzebne, a na etapie skargi do NSA – wręcz wymagane (tzw. przymus adwokacko-radcowski). Im lepiej skonstruowana skarga, tym większe prawdopodobieństwo dostrzeżenia przez sąd błędów popełnionych przez organ.
Prof. Jan Zimmermann, kierownik Katedry Prawa Administracyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego twierdzi, że prawo administracyjne ma chronić wolności obywatelskie. Czy tak jest w istocie w naszej rzeczywistości prawnej?
Tak, choć oczywiście nie wszystkie mechanizmy są tak skuteczne, jak sobie byśmy tego życzyli. Państwo nie powinno ingerować w niektóre sfery życia obywateli, powinno natomiast chronić nasze wolności – czy to osobiste, czy polityczne albo ekonomiczne. Chciałabym, aby wszyscy w naszym państwie czuli się bezpiecznie, niezależnie od tego, kim są, czy jakie poglądy polityczne reprezentują.
Nie da się ukryć, że zawody prawnicze, z zasady będące zawodami zaufania publicznego, z tym zaufaniem ze strony ludzi się nie spotykają. Jak myślisz, dlaczego? A może coś się w tej kwestii zmienia?
To, że wykonuję zawód zaufania publicznego, nie oznacza, że każdy musi mi ufać – najważniejsze, żeby robił to mój klient. Ostatnio na Instagramie koleżanka adwokatka zapytała retorycznie – czy Twój prawnik to sprzątacz, czy partner w Twoim biznesie? Prawnik powinien być zawsze partnerem, czyli ufasz mu na tyle, że nie wołasz go dopiero w momencie, gdy trzeba posprzątać. To jest chyba właśnie ten problem naszego społeczeństwa – do prawnika po poradę przychodzi się w Polsce za późno. Jak się źle czuję, to co do zasady, do lekarza idę od razu. A jak mam coś załatwić w sądzie, urzędzie, to już niekoniecznie. Większość ludzi przychodzi, jak jest już niezbyt dobrze. Czyli zamiast się zabezpieczać, czeka, aż prawnik naprawi błędy. Niekiedy jednak jest już na to zdecydowanie za późno.
I wtedy najczęściej okazuje się, że „mądry Polak po szkodzie”. W jakim stopniu powinniśmy znać prawo, obowiązujące przepisy, by nie być mądrym po szkodzie?
Powinniśmy znać w stopniu podstawowym prawo i przepisy, ale przede wszystkim, powinniśmy wiedzieć, gdzie udać się po pomoc. To jest chyba największa trudność w naszym społeczeństwie – skorzystać z pomocy w odpowiednim momencie. Jasne, że możemy sami napisać wniosek o wydanie warunków zabudowy, o zmianę imienia i nazwiska czy odwołanie od decyzji odmawiającej nam zasiłku rodzinnego. Czasem do tego potencjalnego klienta zachęcam, bo wiem, że koszt porady zdecydowanie będzie wyższy, niż np. świadczenie, które uzyska. Dlatego na mojej stronie rokickaMurszewska.pl udostępniłam bezpłatny poradnik „Jak napisać odwołanie od decyzji” i dzielę się wiedzą o „szczególnych” typach odwołań (np. odwołanie od matury czy orzeczenia lekarza pracy – tu we współpracy z mężem Jakubem, też radcą prawnym).
Tu dochodzimy do Twojej popularyzatorskiej działalności. Starasz się zmieniać rzeczywistość i szerzysz wiedzę o prawie administracyjnym, o tym, co wolno obywatelowi, jak zachować się w obliczu problemu, czy prawnego sporu.
Chwilę przed lockdownem i pandemią zaczęłam prowadzić instagramowy profil „Pani od Admina”. Dzielę się na nim swoim życiem naukowca, wiedzą o prawie administracyjnym i administracji publicznej w ogóle. Prowadzę live’y, piszę posty i nagrywam stories. Sukces tego profilu to z całą pewnością nie tylko zasługa mojej osobowości, ale też zawodu, który wykonuję, bo jak to – naukowczyni w social media? A nie w bibliotece albo na uczelni? To budzi z całą pewnością zdziwienie, zaciekawienie, dlatego ludzie mnie obserwują. Wśród obserwatorów mam głównie studentów i aplikantów, ludzi w wieku od 24 do 34 lat. Moi obserwujący wiedzą, że mogą do mnie napisać, a ja praktycznie zawsze odpowiem, podpowiem czy doradzę. Jestem też adiunktem na Wydziale Prawa i Administracji UMK w Toruniu, gdzie mam codzienny kontakt ze studentami. Uwielbiam prowadzić zajęcia, wykłady i ćwiczenia. Od niedawna jestem także opiekunem prac licencjackich na kierunku administracja. Podobno nieźle się mnie słucha, niektórzy studenci twierdzą, że „zarażam” miłością do prawa administracyjnego i do nauki w ogóle. Pamiętam jak dzisiaj, gdy jeden z absolwentów napisał do mnie: „przyszedłem tylko na administrację, a wylądowałem na dwóch kierunkach i planuję kiedyś nosić togę i mieć doktorat. Pani Doktor jest temu winna w bardzo dużym stopniu”.
Co jest najbardziej fascynującego w zawodzie prawnika?
Chyba to połączenie puzzli w jedną całość. Uwielbiam to uczucie, kiedy np. piszę jakiś artykuł naukowy i odkrywam zarówno logikę w prawie, jak i jego absurdy. To daje mi ogromną satysfakcję.
Dobry prawnik czyli jaki?
Uważny, nastawiony na klienta, dociekliwy i staranny. No i oczywiście wytrwały. Żeby coś osiągnąć w tym zawodzie, nie można się poddawać.
Nawiązując do okazji, z jakiej rozmawiamy… czy prawnik musi dobrze wyglądać?
Tak, zdecydowanie, choć ja nie jestem super restrykcyjna w tym temacie. Od czasu pandemii pracuję z domu i preferuję strój przede wszystkim wygodny. Oczywiście wizyta w sądzie czy na uczelni rządzi się swoimi prawami. W sądzie uratuje mnie toga, a na uczelni zawsze wisi zapasowa marynarka w szafie i szpilki pod biurkiem. Ubierać trzeba się stosownie do okoliczności, ale też mieć na uwadze to, jak w danym ubraniu się czujemy.
Czy lubisz modę? Jakbyś określiła swój styl?
To się chyba nazywa „smart casual” – elegancko, ale jednak z jakimś luzem. Marynarki oversize z podwiniętymi rękawami albo adidasy do spodni w kant. Musi być uniwersalnie – mieszkam w Warszawie, a pracuję w Toruniu, więc sporo podróżuję. Strój musi mi się zmieścić w małej walizce, więc nie spakuję trzech par butów, tylko maksymalnie jedną na zmianę. Do tego unikam rzeczy, które trzeba prasować, żeby nie tracić na to czasu.
Z pewnością wiele stylizacji smart casual znajdziemy w najnowszej kolekcji Patrizia Aryton, a Ty jesteś jedną z bohaterek kampanii promującej kolekcję. Jak się z tym czujesz?
Jestem zaszczycona i dumna, bo fakt, że zostałam wybrana, był dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Do tego, gdy przeczytałam biogramy pozostałych dziewięciu dziewczyn, doszło jeszcze takie „wow”, poczułam się mega wyróżniona, że jestem w grupie tak fantastycznych kobiet.
„Jesteś idealna, kiedy jesteś sobą” – to hasło przewodnie kampanii. Jak bardzo ono oddaje Ciebie?
Z wiekiem coraz bardziej. Kiedyś ciągle mi się w sobie coś nie podobało, miałam kompleksy. Dziś wiem, że o naszej wartości nie świadczy rozmiar stanika, numer buta czy nawet iloraz inteligencji.
A co świadczy o naszej wartości?
Wiele rzeczy, ale u mnie jest to na pewno otwartość na drugiego człowieka, umiejętność dotarcia do niego. To jest dla mnie kwintesencja człowieczeństwa. Być ludzkim, po prostu. To robię w swoich mediach społecznościowych i staram się tak właśnie zachowywać w życiu. Jak zatracimy umiejętność współżycia z innymi w społeczeństwie, to nie zasługujemy na to, aby żyć na tej planecie.
Być sobą – teoretycznie najprostsza rzecz w życiu, a dla wielu jakże trudna. Dlaczego warto być sobą i co to dla Ciebie tak naprawdę oznacza?
Jestem naukowczynią, badaczką, prawniczką. Zdecydowaną, pewną siebie i piękną kobietą sukcesu, która jeszcze może mnóstwo w życiu osiągnąć. Jestem sobą, bo nikogo nie udaję, nie ma kilku różnych Karolin. Tak jest w życiu codziennym, ale też w tym wirtualnym, na Instagramie. Bycie sobą to dla mnie również znajomość swoich zalet i wad oraz codzienna praca nad tym, by te wady nie przeszkadzały mi w stawaniu się lepszym człowiekiem. To jest proces, który u mnie trwa w najlepsze. Zawsze staram się być uprzejma dla ludzi, lubię obdarzać ich uśmiechem, nawet tych nieznajomych, na ulicy, czy klatce schodowej. Jestem wyrozumiała dla ludzi, lubię też ich wspierać w osiąganiu celów. Myślę, że gdybym miała talent w jakimkolwiek sporcie, to byłabym niezłą trenerką, umiem motywować ludzi. Wartością samą w sobie jest dla mnie asertywność – nad nią staram się pracować, bo nie umiem odmawiać.
Jakie masz pasje, jak wygląda Twój pozaprawniczy świat?
Lubię czytać książki – najbardziej powieści, kryminały, książki o motywacji, planowaniu, celach, czasem biografie. Moim guilty pleasure jest oglądanie seriali trybem binge-watching. Rozrywką jest dla mnie także prowadzenie „Pani od Admina”. Tego czasu wolnego nie ma za wiele, bo oprócz tych głównych zawodowych obowiązków mam wiele pobocznych – jestem sekretarzem w czasopiśmie naukowym, członkiem Rady Dyscypliny Nauki Prawne na moim wydziale, redaguję książki, ciągle coś piszę. Na pewno nie ma czasu na nudę.
I na koniec zapytam o Twoje marzenia i plany.
Za 5 lat habilitacja, za 10 – kto wie – może zostanę sędzią w sądzie administracyjnym? Na pewno moje życie będzie się mocno wiązać z prawem administracyjnym i z Wydziałem Prawa i Administracji UMK w Toruniu. A jeśli chodzi o plany prywatne, to marzy mi się domek z ogródkiem na wsi, gdzie będę mogła przygotowywać pyszne dania z własnych warzyw i owoców. Myślę, że wszystko jest do zrealizowania.
Karolina Rokicka-Murszewska
KAROLINA ROKICKA-Murszewska
Doktor nauk prawnych, radca prawny, od 2012 roku pracuje w Katedrze Prawa Administracyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, od 1.10.2019 r. – na stanowisku adiunkta. Autorka kilkudziesięciu publikacji z zakresu prawa i postępowania administracyjnego. Jest również opiekunem Koła Naukowego Marketingu Prawniczego UMK, z którym co roku organizuje Ogólnopolską Konferencję “marketing_prawniczy 2.0”. Prowadzi również zajęcia dla aplikantów radcowskich, dzieli się wiedzą publikując na łamach Gazety Prawnej i swojego bloga "Odwołanie od decyzji", występuje na licznych konferencjach naukowych. Z sukcesami prowadzi fanpage na Instagramie „Pani od Admina”, gdzie organizuje bezpłatne webinary, dzieli się wiedzą i popularyzuje prawo administracyjne. Prowadzi także kancelarię radcowską i obsługuje klientów w zakresie prawa administracyjnego na terenie całej Polski. Aktywnie angażuje się w działalność samorządu radcowskiego - obecnie jest sędzią Okręgowego Sądu Dyscyplinarnego przy OIRP w Toruniu.